logo facebook
Ta strona używa Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania - przeczytaj naszą politykę prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności. AKCEPTUJĘ
Zdjęcia z Gminy Poczesna
Herb Gminy Poczesna
 

Wolę określenie „NA RZECZ” NIŻ „PRZECIW”

    z dnia: 2009-02-08
Od 2000 roku na terenie gminy działa Stowarzyszenie na Rzecz Ekorozwoju Ziemi Pocześniańskiej, które skupia szereg bardzo społecznie zorientowanych osób. Działacze Stowarzyszenia aktywnie zwracają uwagę na potrzeby gminy w pierwszej kolejności w zakresie ochrony środowiska, choć również istotną dla nich kwestią pozostaje szerzenie postaw proekologicznych również w zakresie turystyki rowerowej. O historii Stowarzyszenia, działalności, planach na przyszłość oraz drodze samorządowej można dowiedzieć się z poniższego wywiadu z prezesem organizacji Markiem Morzykiem.
Wolę określenie „NA RZECZ” NIŻ „PRZECIW”Wolę określenie „NA RZECZ” NIŻ „PRZECIW”
Adrianna Sarnat-Ciastko: Panie Marku skąd czerpie Pan wzorce do naśladowania w pańskiej działalności?
Marek Morzyk: Od początku mojej działalności przejawiała się nuta nurtu chrześcijańskiego. Podziwiałem postawy św. Franciszka z Asyżu czy Karola Wojtyły. Na początku lat 90., kiedy zapraszano mnie do szkół, często cytowałem encykliki Jana Pawła II, z których można było dowiedzieć się o postawie papieża. Papież zwracał uwagę na ochronę całości środowiska naturalnego w kontekście relacji natury z człowiekiem. Był postępowym konserwatystą i zwracał uwagę na tzw. błąd antropocentryzmu - nie dostaliśmy Ziemi na własność, nie możemy jej sobie przywłaszczać bezmyślnie. Jesteśmy jej dzierżawcami, którzy mają pamiętać o tym, iż mamy ją zostawić w jak najlepszym stanie dla kolejnych pokoleń. Oczywiście nie należy rezygnować z rozwoju, który towarzyszył człowiekowi od samego początku. Współcześni ludzie nie są w stanie wrócić „na drzewa”, ale mogą się nimi skutecznie zaopiekować.
ASC: No właśnie, wydaje się, że rozwój jest nieunikniony, ale wraz ze wzrostem świadomości człowieka wraz z rozwojem winna się pojawiać odpowiedzialność...
MM: Tu pojawia się okazja, aby zaprezentować sens pojęcia ekorozwój. Myśląc o ochronie środowiska ludzie kojarzą to hasło przede wszystkim z „ekologią”. Ta nauka dotyczy przepływu materii i energii między poszczególnymi elementami w systemie - naturze. Osobiście bardziej odpowiada mi pojęcie wprowadzone przez Walerego Getela sozologia bądź sozotechnika, która mówi o tym, jakie działania techniczne należy podjąć, aby skutecznie chronić środowisko. Ważna zatem jest wiedza o naukach i zdobyczach techniki, które mogą skutecznie wpływać na ochronę, a nie przyspieszać degradację. Dostęp do wiedzy zawsze był dla mnie ważnym problemem. Kiedy byłem radnym wnioskowałem, aby dbać o prenumerowanie w szkolnych bibliotekach czasopism typu „Świat nauki” czy „Wiedza i życie”, aby młodzież i dzieci mogły mieć odpowiednie źródła.
ASC: Początek lat 90. był dla Pana aktywnym czasem działalności na polu samorządowym. Działo się to przed założeniem Stowarzyszenia, ale miało istotny wpływ na jego powstanie. Czy mógłby Pan przedstawić Czytelnikom „Spoiwa” tamten okres?
MM: Owszem, wtedy bardzo intensywnie działałem na rzecz ochrony środowiska. Byłem jednym z założycieli partii skonfederowanej z KPN - Polskiej Partii Ekologicznej „Zielonych”. Z ramienia tej organizacji startowałem w wyborach do Sejmu RP w 1991 i 1993 roku. Oczywiście posłem nie zostałem, zresztą wynik partii w skali kraju był dość mizerny - zainteresowanie społeczne dla PPEZ było wówczas na poziomie 1%, jednak zdobyte doświadczenie zaowocowało w inny sposób.
ASC: Można domyśleć się, że PPEZ jako zupełnie nowa partia skupiała prawdziwych działaczy...
MM: Tak. Przez pierwszy okres jej istnienia funkcjonowali w niej prawdziwi zaangażowani działacze proekologiczni tacy jak: Leszek Bidzyński, czy prof. Stefan Kozłowski, który jest autorem książki „Droga do ekorozwoju” będącej dla mnie elementarzem w tej dziedzinie.
ASC: Jeśli działał Pan w ogólnopolskiej partii, w którym momencie pojawiła się u Pana inicjatywa przeniesienia aktywności na grunt lokalny?
MM: W 1994 roku zostałem radnym Rady Gminy Poczesna z terenu Korwinowa. Dostałem wtedy możliwość rozpoczęcia działalności proekologicznej w gminie. Razem z ówczesnym radnym Eugeniuszem Pidzikiem utworzyliśmy komisję ekorozwoju działającą przy Radzie. Niestety nie wszyscy radni tamtej kadencji uznali proekologię za priorytet. Stąd też nasze inicjatywy m.in. utworzenia międzygminnego stowarzyszenia skupiającego działaczy związanych z nurtem ekorozwoju z Poczesnej, Poraja, Kamienicy Polskiej i Starczy, nie zostały zaakceptowane. Moja działalność jako radnego skończyła się z końcem tamtej kadencji, czyli w 1998 roku. Należy jednak zaznaczyć, iż tamte cztery lata nie zostały w moim odczuciu wykorzystane najlepiej i do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego taki wybitny i zaangażowany prorozwojowo człowiek jak Eugeniusz Pidzik został wówczas odsunięty i zastąpiony Andrzejem Jeleckim... To tak jakby nie promowało się ludzi wybitnych o dużym potencjale intelektualnym.
ASC: Wspomniał Pan, iż nie udało się wówczas stworzyć organizacji międzygminnej, czy jednak na terenie Poczesnej pojawiły się wówczas jakieś oddolne inicjatywy?
MM: Ważna inicjatywa została podjęta w 1996 roku, kiedy to powstało Gminne Stowarzyszenie Gospodarcze. Pamiętam, że po powołaniu Stowarzyszenia, którego byłem jednym z inicjatorów, odbyłem lekcję wychowawczą - ówczesny wójt zwrócił mi uwagę, że radny nie może szkalować dobrego imienia gminy.

ASC: Co się stało ze Stowarzyszeniem, obecnie przecież nie funkcjonuje nic takiego. MM: Mimo dużego zainteresowania i licznych spotkań nie udało się go utrzymać i inicjatywa upadła. Wydaje mi się, że miało to związek z powstającym wówczas na terenie gminy hipermarketem, który negatywnie wpłynął na lokalne życie gospodarcze.
ASC: A co z nurtem proekologicznym. Wydaje się, że działania na rzecz rozwoju gospodarczego stały się wówczas priorytetem.
MM: Nie do końca. Istniał już Społeczny Komitet Ekologiczny, który zawiązał się w obawie przed negatywnym oddziaływaniem wysypiska. A ponieważ w gminie jest ograniczona liczba aktywnie i społecznie działających osób, osoby zaangażowane w Komitet przenikały do Stowarzyszenia i odwrotnie. Na tych podwalinach pojawił się pomysł założenia Stowarzyszenia na Rzecz Ekorozwoju Ziemi Pocześniańskiej.
ASC: W jakich latach budowaliście Stowarzyszenie?
MM: Od 1998 roku trwały prace nad statutem i strukturą Stowarzyszenia. Mieliśmy problemy z zarejestrowaniem działalności w sądzie, ale ostatecznie udało się to w 2000 roku i od tego momentu formalnie Stowarzyszenie istnieje.
ASC: Jakie cele są podstawą działalności Stowarzyszenia?
MM: Jego podstawą jest ogólnie rozumiany ekorozwój. Zwracamy szczególną uwagę na istnienie nielegalnych wysypisk śmieci. Ważnym tematem dla gminy jest ogólny problem sanitacji, w tym brak infrastruktury kanalizacyjnej czy przydomowych oczyszczalni ścieków. Istotną kwestią jest uciążliwość trasy DK-1.
ASC: Czy są jakieś dokumenty, które stanowią dla was bazę do działania?
MM: Dla mnie podstawą jest „Inwentaryzacja przyrodnicza gminy Poczesna”, która została zrobiona przez prof. Romualda Olaczka i prof. Janusza Hereźniaka. Jednakże dokument ten jest z 1990 roku i nie ma przygotowanych aktualizacji.
ASC: W inwentaryzacji pokazane jest, iż gmina ma się, czym pochwalić w kontekście przyrody, prawda?
MM: Owszem do najważniejszych elementów, które zostały wskazane w Inwentaryzacji należą: dolina Warty, z jej naturalnym biegiem, jako miejsce lęgowe wielu gatunków ptaków, naturalne łąki torfowe i rosnące na nich chociażby storczyki, szereg zabytkowych drzew i tak dalej. Jednakże zwrócono uwagę, iż Poczesna ma typowy charakter poprzemysłowej gminy śląskiej. Mamy hałdy, zapadliska, doły powyrobiskowe, trasę szybkiego ruchu, która dzieli gminę. Nie ma odpowiedniego układu komunikacyjnego. Wydaje się, że na taki stan rzeczy miała wpływ słaba integracja gminy, która jakby składała się jedynie z dwóch dobrze rozwijających się i konkurujących ze sobą centrów: Poczesnej i Wrzosowej. Reszta terenów schodziła na dalszy plan. W moim odczuciu dopiero teraz, w tej kadencji sytuacja uległa zmianie i zwraca się uwagę na harmonijny rozwój wszystkich sołectw.
ASC: Czym obecnie zajmuje się Stowarzyszenie?
MM: Obecnie tematem podstawowym jest funkcjonowanie wysypiska w Młynku-Sobuczynie. Niestety Poczesna ma bardzo dużego sąsiada, który działa na naszą gminę niekorzystnie już od lat 70. Wtedy to powstało pierwsze wysypisko śmieci w Poczesnej. Potem z niewiadomych przyczyn Częstochowa zaczęła wykorzystywać teren w Młynku i Sobuczynie. Obecnie pojawiają się plany utworzenia sortowni odpadów w Borku, które dla nas oznacza kolejnego wysypisko. Włodzimierz Szulz, jeden z naszych członków zauważył kiedyś, iż Poczesna stanie się w końcu czerwonym kółkiem na mapie do omijania. Także nasze inicjatywy przede wszystkim skupiają się na działalności „przeciwko”, jednak bardzo chciałbym, aby zamiast walczyć, propagować idee „na rzecz” ekorozwoju.
ASC: Jak wygląda przyszłość Stowarzyszenia?
MM: Wielkie nadzieje budzi program Leader +. Interesuje nas w szczególności jego część związana z aspektem ochrony i konserwacji. Pojawiają się pomysły stworzenia parków wiejskich, wzięcia pod ochronę zabytków przyrody, tak aby nie zniknęły zbyt szybko.
ASC: A jakie są marzenia Marka Morzyka?
MM: Marzą mi się parki wiejskie, ponowna inwentaryzacja zasobów przyrodniczych gminy oraz ochrona zabytków. W całej gminie mamy tylko jeden oznaczony pomnik przyrody, który znajduje się na cmentarzu w Poczesnej. Może kiedyś udałoby się powołać do życia rodzaj straży przyrodniczej, która opiekowałaby się nimi. Ponadto marzą mi się trasy rowerowe w gminie z prawdziwego zdarzenia szczególnie jedna wzdłuż doliny Warty, która jest naturalna i nie przekształcona przez człowieka.
ASC: Dziękuję za rozmowę.
MM: Również dziękuję.