Historia z fotografii wzięta, czyli...
z dnia: 2021-01-19Po swoje albumy rodzinne sięgnęła mieszkanka gminy Poczesna – Dorota Kowacka: - Kiedy je przejrzałam to muszę przyznać, że niektóre z tych zdjęć wzbudziły wiele emocji, wywołały wspomnienia, wzruszenia… Ale pojawił się też uśmiech.
W dobie fotografii cyfrowej, w dobie kiedy telefon komórkowy jest też aparatem fotograficznym piękne albumy ze zdjęciami zastąpione zostały portalami społecznościowymi. Liczy się szybkość zamieszczenia na nich zdjęć i ilość lajków pod nimi. Tak jak szybko fotografia jest zamieszczana, tak jeszcze szybciej zostanie zapomniana, bo zastąpi ją inna…
Ale w większości naszych domów są na szczęście albumy ze zdjęciami. Niejednokrotnie ze zdjęciami czarno-białymi, które bardzo często mają swoją historię.
Dorota Kowacka przeglądając swoje rodzinne albumy, nie bardzo mogła się zdecydować na jedną fotografię, o której by opowiedziała. Wybrała kilka...
Pozornie tradycyjne czarno-białe zdjęcia, a jednak… mają w sobie coś magicznego, coś co chce się przypomnieć, o czym chce się opowiedzieć.
Zadowolony z życia bobas: - To ja. Rok 1968. Przez okno łapię ostatnie słoneczne promienie – mówi pani Dorota. - Chyba miałam kilka tygodni po urodzeniu…
Na innym zdjęciu, nieco już starszą Dorotkę, uwieczniono jak zaczyna stawiać pierwsze kroki. Bardzo pomocny w tym działaniu okazał się stojący w ogrodzie… stół.
- W tym wieku, trudno – szczególnie na fotografii sprzed lat – zorientować się jakiej płci jest fotografowany – mówi z uśmiechem pani Dorota. - Ale moi rodzice przystroili mi głowę wielką kokardą – prawie większą ode mnie - i tym samym rozwiali wszelkie wątpliwości.
Kokarda była obowiązkowa. Pierwsze „poważne” zdjęcie: - Z moją ulubioną zabawką – lalką! Nie telefonem. Jak to się na przestrzeni lat zmieniło – uśmiecha się właścicielka zdjęć. - Proszę spojrzeć – pani Dorota pokazuje swoje zdjęcie, na którym kilkuletnia dziewczynka ciągnie przez ulicę wózek. - Takie zabawki wtedy były. No i taki „duży” ruch na drogach, że bawiliśmy się na środku jezdni. No teraz nie do pomyślenia.
Przyglądając się wybranym zdjęciom, pani Dorota dochodzi do wniosku, że uwieczniana była w dość ekstremalnych, można nawet rzec, dość niebezpiecznych sytuacjach: - Pomijam tą ulicę, no bo rzeczywiście samochodu, to prawie nikt wtedy nie miał, ale fotografowanie dziecka stojącego w oknie? No, że nikt się nie bał, że wypadnę. Dzisiaj jakbym zrobiła takie zdjęcie i wrzuciła do jakiegoś portalu społecznościowego, to pewnie kurator by był natychmiast u moich drzwi – śmieje się pani Dorota.
W albumie rodzinnym pani Doroty nie mogło zabraknąć zdjęć z jej przyjaciółmi…
- Zawsze kochałam zwierzęta, nigdy się ich nie bałam. Zawsze bardzo chciałam je przytulać i się z nimi bawić – opowiada.
I na dowód pokazuje dwie fotografie, na których kilkuletnia Dorotka uwieczniona została z kotem i… kurą: - Mój przyjaciel kot znosił wszystko co musiał, a kura też była moim przyjacielem. Ta miłość do zwierząt została mi do dzisiaj i chyba tak już będzie zawsze.
Zabawy – zgodnie z fotograficzna dokumentacją – również były wówczas inne: - Bardziej proste, ale o ileż ciekawsze. Więcej nas chyba cieszyło, bo pamiętamy szczegóły. Proszę jaką piękną miałam piaskownicę – pokazuje kolejną fotografię pani Dorota. - I to prywatną! Obok domu… Wystarczyła kupa piachu i była fantastyczna zabawa! W ogóle można powiedzieć, że bawiliśmy się wszystkim i wszędzie. I na dowód pokazuje kolejne zdjęcie, na którym jest uwieczniona grupa dziewczynek: - Łeba 1973 – wyjaśnia właścicielka fotografii.- Moje pierwsze spotkanie z morzem i zabawy na kafelkach zamiast „na smartfonie”.
Wspomnieniowa wędrówka „po starych albumach” - fantastyczna rzecz. Szczególnie teraz, kiedy przez szalejącą pandemię zmuszeni jesteśmy ograniczać kontakty towarzyskie.
- To jest fotografia z 1973 roku – zaczyna pani Dorota. - To było niezwykle istotne wydarzenie w życiu mojej siostry: Pierwsza Komunia Święta. Bardzo przeżywała ten dzień. Czuła, że to bardzo ważne. Była dumna z przyjętego Sakramentu.
W tamtych czasach – lata 70-te XX wieku – po takim wydarzeniu obowiązkowa była wizyta u profesjonalnego fotografa w jego pracowni. Pozowanie do zdjęć w fotograficznym atelier trwało czasami i kilka godzin. Ale wszystko musiało być perfekcyjne. Każda poza wystudiowana, odpowiednie światło. W zależności od okazji były dobierane rekwizyty… Potem wywoływanie zdjęć – czasem jeśli wymagała tego konieczność – delikatny retusz (dzisiaj robi to foto-szop!). Na moment odebrania zdjęć od fotografa czekało się czasami kilka tygodni! Kiedy w końcu nastąpił ten długo wyczekiwany moment, zdjęcia oglądała cała rodzina i znajomi. A zaprzyjaźnieni – na pamiątkę – otrzymywali zdjęcie z dedykacją!
- Chciałam dodać, że na tej fotografii uwieczniającej Pierwsza Komunię mojej siostry, zostało również uwiecznione jeszcze jedno, bardzo ważne dla mnie wydarzenie – śmieje się Dorota Kowacka. - Otóż była to moja fryzura. Byłam z niej niezwykle dumna i czułam się taka dorosła… Te pięknie upięte loki, był efektem pracy prawdziwej fryzjerki. Z okazji Komunii mojej siostry, ja pierwszy raz byłam u „prawdziwego” fryzjera!
Aneta Nawrot
fot. archiwum rodzinne Doroty Kowackiej
WSPÓLNIE NAPISZMY
O NIEZWYKŁOŚCI GMINY POCZESNA.
PRZYPOMNIJMY HISTORIE JEJ MIESZKAŃCÓW,
MIEJSC, OPOWIEDZMY O TRADYCJI…
Zachęcam wszystkich Mieszkańców i Sympatyków gminy Poczesna do przejrzenia swoich prywatnych, domowych archiwów fotograficznych… Nawet jedno zdjęcie z historią czy tajemnicą jest wspaniałym tematem na tekst, a nawet większą opowieść.
Ze zdjęciami często łączą się wspomnienia, anegdoty, historie bliskich nam osób… czyli to wszystko, co składa się na życie każdego człowieka, które samo w sobie jest tematem na książkę (przeważnie wielotomową). Nie muszę przekonywać, że w naszej gminie mieszkają wspaniali ludzie, których historie życia – ich i ich przodków - są godne poznania, przypomnienia, opisania…
W pisaniu o niezwykłościach gminy Poczesna bardzo przydatne będą także historie budynków, miejsc…
Gmina Poczesna słynie głównie z tradycji górniczych. Wróciliśmy do kultywowania ich m.in. wyróżniając - nieszczędzących swych sił i zapałów ludzi - SYDERYTEM - Statuetką Wójta Gminy Poczesna Krzysztofa Ujmy (pomysłodawcy przedsięwzięcia). SYDERYTY stały się wizytówką gminy Poczesna. O Gali ich wręczenia, mówi się nie tylko w kraju, ale również za granicą.
Nasza gmina, to również wspaniałe, godne obejrzenia miejsca, zabytki (młyny, dworzec, kapliczki, pomniki przyrody…) - wszystkie na pewno z historią, którą warto poznać, przypomnieć.
Szanowni Mieszkańcy, Sympatycy - piszcie, dzwońcie, przesyłacie informacje – nawet dwa zdania, maleńkie fotografie – z pozoru wydające się na mało istotne – to też temat.
Czekam na maile: aneta.nawrot@poczesna.pl.
Może uda nam się wspólnie napisać piękną, osobistą książkę, w której odnajdzie cząstkę swego życia!
Aneta Nawrot
zamieściła: an